Mąż miał straszną ochotę na szarlotkę, a ja … strasznego lenia. Tak, nawet mi się czasem nie chce piec i gotować. Ale że małżeństwo to sztuka kompromisów, znalazłam sposób na to by wilk był syty i owca cała. I tak powstała szarlotka sypana, przy której nie musiałam się prawie wysilać. Nie wymaga ona mieszania, ani ugniatania ciasta, wałkowania ani innych pracochłonnych czynności. Jak na minimum pracy, efekt jest wspaniały !
Składniki:
5 soczystych jabłek
łyżka cynamonu
szklanka kaszy manny
szklanka mąki (u mnie żytnia, może być pszenna, orkiszowa lub owsiana)
4 łyżki ksylitolu
pół kostki zimnego masła (nawet niecałe)
łyżeczka proszku do pieczenia (można pominąć)
Wykonanie:
- W misce mieszamy: mąkę, proszek, 2 łyżki ksylitolu, kaszę.
- Jabłka ścieramy na grubych oczkach, dodajemy resztę ksylitolu i cynamon.
- Tortownicę (24 cm) smarujemy masłem i posypujemy bułką tartą.
- Układamy warstwami: sypkie składniki, jabłka, sypkie składniki, jabłka, sypkie składniki, kawałki masła na wierzch.
- Pieczemy ok 45 minut w 180 st.