Sandomierz pachnący czekoladą

To niesamowite, że w Sandomierzu byliśmy ostatnio 3 lata temu. Mam wrażenie jakby to było przed kilkoma miesiącami. To jedno z moich ulubionych miast – takie miejsce z duszą, pełne wąskich uliczek, tajemniczych zakamarków i czegoś niezwykle wyjątkowego, co trudno jest opisać słowami. Panuje tam wyjątkowy klimat, który sprawia, że na chwilę zapominam o codzienności, czuję błogą beztroskę i ogromny spokój. Pierwszy raz odwiedziliśmy Sandomierz w zimie, kiedy był wolny od tłumu turystów, teraz okazją do jego ponownych odwiedzin był odbywający się tam przez weekend Festiwal Słodyczy i Czekolady. I szczerze muszę przyznać, że sam festiwal nie powalił nie na kolana – spodziewałam się, że większej ilości czekoladowych atrakcji. Na miejscu okazało się, że całe święto to po prostu kilka występów i kilka straganów ze słodyczami. Ale jakie to miało znaczenie? Spędziłam niedzielę z bliskimi, przy dobrej kawie i rozkoszowałam się urokiem mojego kochanego miasta. I jestem strasznie szczęśliwa z tego powodu, że mam tyle radości z małych rzeczy. Bo dzięki temu w każdym miejscu i w każdej sytuacji potrafię znaleźć element, który daje mi szczęście. Zobaczcie zresztą sami – czy nie jest pięknie?